Zawodnicy Wisły Płock po przegranej z Metalurgiem: “Jedziemy do Rosji po awans”

Szczypiorniści Wisły Płock przegrali swoje spotkanie, które już mogło dać im awans do TOP16 Ligi Mistrzów. Nafciarze przegrali 20:24 we własnej hali z Metalurgiem Skopje i sprawa ich awansu rozstrzygnie się dopiero w następną niedzielę. Po spotkaniu z mistrzem Macedonii wypowiedzi udzielali Michał Kubisztal i Kamil Syprzak.

 

Michał Kubisztal:

 Co się stało? Przede wszystkim rzuciliśmy w tym spotkaniu cztery bramki mniej niż Metalurg. Myślę, że zawaliliśmy mecz w ataku – mając tyle stuprocentowych sytuacji i tyle kontr. W drugiej połowie potrafiliśmy obronić pięć-sześć piłek z rzędu, a nie potrafiliśmy tego zamienić na bramki i to się niestety zemściło w końcówce, nie było happy-endu. Trudno, trzeba się wziąć w garść. Wciąż mamy wszystko w swoich rękach, ciągle nic nie jest stracone. Trzeba pojechać do Petersburga, wyjść na parkiet z większym zębem, zagrać dużo skuteczniej i wtedy jest na pewno duża szansa, aby wyjść dalej.

Metalurg grał swoje, wiedzieliśmy, co oni będą grali i myślę, że byliśmy na to też przygotowani. Nie grali niczego wielkiego – pokazywali dość prostą piłkę, ale Marković nas pokarał, bo każdy brak wyjścia zamieniał na bramkę. Między słupkami Stanić wyprawiał to co zawsze, czyli pokazał dlaczego go wybrano do siódemki turnieju na Mistrzostwach Europy i niestety brak skuteczności nas dziś zabił.

Kamil Syprzak:

To że miałem w dzisiejszym meczu dobrą skuteczność, to nic nie znaczy, przegraliśmy ten mecz. Na początku i przed tym spotkaniem byliśmy bardzo skoncentrowani, ale może troszeczkę zabrakło nam dziś szczęścia, tak mi się przynajmniej wydaje. Wiedzieliśmy, że Metalurg ma kilku zawodników, którzy potrafią rzucić. Myślę, że zaskoczył nas dzisiaj trochę Kozlina, który rzucił nam całkiem sporo bramek. Siedem i o siedem za dużo. Stanić jest bramkarzem światowej klasy, także nie da się, że tak powiem przygotować, że powiemy sobie: będziemy rzucać górę i będzie wszystko wpadało. Były też z naszej strony rzuty górą, które obronił, były rzuty dołem, które też odbijał. Nie wiem, może za mało też się przykładaliśmy do tych rzutów i dlatego wyszło, jak wyszło… Jedziemy teraz do Rosji i będziemy się bić o TOP16.

Autor: Michalina Chabowska | NiceSport.pl

Skomentuj

comments