Niespodzianka w Płocku, Wisła przegrywa z MMTS
Dużą niespodzianką zakończyło się spotkanie ostatniej kolejki Superligi mężczyzn pomiędzy Wisłą Płock a MMTS Kwidzyn. Nafciarze zaskakująco ulegli we własnej hali zespołowi z Kwidzyna 27:28 (10:15).
Spotkanie od pierwszych minut układało się lepiej dla gości, którzy szybko zdobyli dwie bramki i wyszli na prowadzenie 0:2. Kwidzynianie szli jednak za ciosem i po pięciu minutach prowadzili już 1:4. Nafciarze nie potrafili znaleźć również Kamila Syprzaka, który dobrze kryty nie miał możliwości oddania rzutu. Po kwadransie gry gospodarze przegrywali już 5:8, a trener Lars Walther poprosił o czas. Zdobywanie bramek Wiśle skutecznie uniemożliwiał także Krzysztof Szczecina, który kilkakrotnie bronił rzuty płocczan i pozwalał swoim kolegom z pola na wyprowadzanie akcji.
Dłużny po stronie gospodarzy nie pozostawał Morten Seier, który szczególnie świetną dyspozycję pokazał się w 23. minucie, broniąc najpierw rzut karny, a później dobitkę Roberta Orzechowskiego. Niestety Wiślacy ciągle nie potrafili celnie wykończyć akcji, co poskutkowało kolejnymi trafieniami ze strony Kwidzynian. Na minutę przed końcem na tablicy wyników widniał jeszcze wynik 10:13, ale dwie bramki dla gości zdobył jeszcze Michał Waszkiewicz i ostatecznie pierwsza część spotkania zakończyła się rezultatem 10:15.
Drugą część spotkania dobrze rozpoczęli Wiślacy, którzy po siedmiu minutach zdołali doprowadzić do remisu. W tym czasie płocczanie zdołali zdobyć siedem bramek, podczas gdy ekipa z Kwidzyna cztery. Gospodarze ciągle starali się wyjść na prowadzenie, jednakże udało im się to dopiero w 47. minucie, kiedy to prowadzenie dał im Luka Dobelsek. Przewagą cieszyli się jednak tylko przez niespełna dwie minuty. Wówczas kolejną bramkę dla MMTS-u zdobył Waszkiewicz i od tego czasu wynik oscylował w granicach remisu.
Na dwie minuty przed końcem swoją drużynę na dwubramkowe prowadzenie wyprowadził zawodnik gości, Robert Orzechowski. Chwilę później dwiema minutami ukarany został Muhamed Toromanović, za wątpliwy faul na Orzechowskim, co było kolejną kontrowersyjną decyzją sędziów w tym spotkaniu. Ostatnie sekundy gry były niezwykle nerwowe dla fanów Nafciarzy – na czterdzieści sekund przed końcem bramkę na 26-28 zdobył jeszcze skrzydłowy Kwidzyna, na co szybko odpowiedział trafieniem Michał Kubisztal. Płocczanie mieli dziewięć sekund na przejęcie piłki i zdobycie bramki – pierwsze z tych założeń udało im się spełnić, jednakże rzut Kubisztala wpadł do bramki sekundę po gwizdku. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 27:28.
Wisła Płock – MMTS Kwidzyn 27:28 (10:15)
Wisła: Wichary, Seier – Kubisztal 6 (1), Spanne 6 (5), Kavaš 5, Dobelšek 4, Toromanović 3, Zołoteńko 2, Syprzak 1, Wiśniewski, Gomółka, Olsen, Twardo, Paczkowski.
MMTS: Szczecina, Jedowski, Suchowicz – Łangowski 7, Waszkiewicz 5 (3), Seroka 3, Orzechowski 3 (1), Sadowski 2, Peret 2, Krieger 2, Mroczkowski 1, Rombel 1, Pacześny 1, Rosiak 1, Nogowski, Daszek.
Upomnienie: Twardo, Kavaš, Zołoteńko – Łangowski, Peret, Kotwicki
Kary: Wisła – 8 min. (Toromanović 6’; Zołoteńko 2’); MMTS – 10 min. (Krieger 4’; Łangowski 2’; Mroczkowski 2’; Nogowski 2’)
Czerwona kartka dla Muhameda Toromanovicia.
Sędziowali: Michał Kopiec (Siemianowice) i Marcin Zubek (Bytom)
Autor: Michalina Chabowska | NiceSport.pl